22 września 2016

29. LITERATURA: "Melanże z Żyletką" - recenzja



Lubi smak spermy, mogłaby smarować nią kanapki.

Tytuł: Melanże z Żyletką
Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawnictwo: Jirafa Roja
Stron: 195

Na Melanże z Żyletką natknęłam się przez przypadek, kiedy ni stąd, ni zowąd znalazłam się na pewnym blogu z cytatami. Szukałam interesujących pozycji, a po przeczytaniu fragmentów właśnie tej książki, z czystej ciekawości, postanowiłam po nią sięgnąć.

Za wszelką ceną chciała być kimś innym. Tylko nie bardzo wiedziała kim.

Tytułowa Żyletka tak naprawdę na imię ma Zuzka lub − jak twierdzi Radek − Marysia. Tak właściwie w przypadku Żyletki niczego nie można być pewnym, ponieważ każdemu mówi co innego, o czym na każdym kroku przekonuje się narrator, starszy od dziewiętnastolatki o piętnaście lat.
Zainteresowania Żyletki nie są górnolotne, tylko ograniczone do picia, cięcia się oraz seksu. Dziewczyna żyje ze starszym, uzależnionym od alkoholu mężczyzną. Ich związek nie opiera się na miłości, ale na wspólnym piciu i stosunkach płciowych, spłyconych do tak zwanego „zaliczenia” dziewczyny od tyłu, obowiązkowo pod wpływem alkoholu, bez zbędnych w tym przypadku uniesień. 

Męczyły mnie nocne rozmowy (…) o tym, że nikt jej nie rozumie, o tym, że nikt jej zrozumieć nie chce. Taki świat, dziewczynko.

Czytając krótkie opisy na okładce książki, dostrzegłam termin „literacka pornografia”. Nie zinterpretowałam tego jednak jako ostrzeżenia. Może dlatego tak bardzo się zawiodłam…
Jestem dość wybrednym czytelnikiem. Od autora wymagam nie tylko interesującej fabuły, ponad wszystko cenię sobie język i nietuzinkowe zabiegi literackie. Sama piszę naprawdę sporo czasu i każdą przeczytaną przeze mnie książkę traktuję jako swoistego rodzaju przykład, bym mogła poprawić błędy, a mój styl ewoluował. Niestety Melanże z Żyletką nie oferują nic wartościowego. Mnogość opisów płytkiego seksu i alkoholowych libacji odstrasza, pozostawiając po sobie niesmak. Na próżno można tu szukać bogatego słownictwa, ciekawych metafor, rozbudowanych zdań. Ponadto wszystko ciągnie się według jednego schematu: alkohol-seks-przerwa na samookaleczanie-seks-wyjście do sklepu po alkohol-seks…
Jedynym pozytywnym aspektem książki jest fakt, że szybko się ją czyta. Prawdopodobnie ze względu na proste zdania, które nie przykuwają uwagi, nie mają w sobie nic, co zatrzymałoby czytelnika chociaż na chwilę i skłoniło do przemyśleń.

Pozostaje jeszcze zakończenie, które wytrąciło mnie na moment z równowagi tak, że siedziałam z książką na kolanach, układając sobie cały wyczytany obraz w głowie. Pomijając fakt, że zabieg ten – zdaje mi się – był czystą prowokacją, to jeśli zamiarem autora było wprowadzenia odbiorcy w chwilowe otępienie, z pewnością dopiął swego. Zaraz po tym nastąpiło coś w rodzaju zniesmaczenia
połączonego z nurtującym pytaniem: jak silną dawkę przyjął autor, kiedy opisywał taki koniec?

Nie liczyłam na wdzięczny erotyk czy niewinny romans. Stawiałam jednak na refleksyjnie poprowadzoną historię i – powtórzę się – interesującą stylistykę. Książka jednak nie posiada ani jednego, ani drugiego, co ogromnie mnie zawiodło. Osoby, których mogą zaciekawić poczynania mężczyzny dojrzałego wiekiem z mentalnością gówniarza, zapraszam do zapoznania się z lekturą. Być może się spodoba. Tymczasem, jeśli ponownie znajdę książkę z ostrzeżeniem „literacka pornografia”, zastanowię się kilkakrotnie przed zakupem.

2 komentarze:

  1. Zawsze, jak natrafiam na taki drażniący, często przesadzony element w literaturze, zadaję sobie pytanie: po co? Świadomy autor ma swoje dzieło pod kontrolą, a każdy zabieg, zdanie i słowo jest odpowiednio wyważone. Wiem niestety, że nie zawsze tak jest, a wręcz przeciwnie: często na próżno doszukiwać się dodaktowych znaczeń w książkach poza dziełami klasyków.
    Wiem, że jesteś czytelnikiem świadomym i potrafisz docenić literaturę, więc oszczędzę sobie sprawdzania, czy "Melanż z żyletkami" jest rzeczywiście aż tak zły.
    Bardzo zgrabnie Ci wyszła ta recenzja, może będziesz robić je częściej? Ja chętnie poczytam. :)
    Pozdrawiam
    Oni

    OdpowiedzUsuń
  2. Na swojej liście "do przeczytania" mam już dosyć pozycji, ale dopiszę też tą.. Nie wiem dlaczego, ale negatywne recenzje książek i filmów jakoś bardziej mnie zaciekawiają od tych pozytywnych.. Jestem ciekawa zakończenia szczególnie.. Za to jeśli chciałabyś przeczytać coś co skłania do przemyśleń to bardzo polecam zbiory opowiadań Wiśniewskiego "Molekuły emocji" i "Zespoły napięć".. Poleciłabym Ci jeszcze "Cięcia" D. Kornagi, bo sądzę, że jego dość nietypowy sposób pisania mógłby Ci się spodobać, aczkolwiek nie wiem czy sama historia również. Jednak jeśli byś chciała to proszę..

    OdpowiedzUsuń